Podobno nie ma ludzi niezastąpionych, ale postać Walerka zadaje kłam temu powiedzeniu. Trudno znaleźć drugą osobę o takim sposobie bycia, odbiorze otaczającego świata i ludzi. Jego całe życie jest dowodem na jego wyjątkowość.
Walerek był bardzo dobrze znany w kręgach motocyklowych. Można powiedzieć, że urodził się na przedwojennym motocyklu. Jego pasją były weterany. Wielu pamięta jedną z jego pierwszych maszyn, motocykl zbudowany na bazie Junaka z tablicą rejestracyjną o treści: THE END, którą jeździł na zloty bez żadnych dokumentów. Pewnej zimy wpadł na pomysł, aby przejechać nim skute lodem Jezioro Sławskie. Pomysł swój zrealizował, pomknął na swoim Junaku ubrany w gumofilce i czapkę uszatkę przez lodową taflę ku wielkiemu zdziwieniu wędkarzy. Trzymanie się konwenansów i postępowanie według szeroko pojętych norm społecznych nigdy nie było jego mocną stroną. Potrafił wyjechać na siedem miesięcy na ryby, żyć w ziemiance, żywić się tylko tym, co złowił i złapał – z dala od cywilizacji, z dala od ludzi. Pytany o to, co przez pół roku robił sam w lesie, odpowiadał, że budował pułapki jak Rambo i dodawał, że nie działały. Nigdy nie brakowało mu poczucia humoru, potrafił w błyskawicznym tempie wymyślić niestworzone historie(kto zna opowieści o Jehudim Mieduchinie, Kuramasudzie i powstaniu stanu Dakota, ten wie o czym piszę), które potrafił rozbawić do łez.
Walerka poznaliśmy w 2000 roku. Razem z nim i kilkoma innymi osobami stworzyliśmy struktury klubu i w 2002 roku zostaliśmy supportem Gremium MC jako Bad Seven MC. Walerek pełnił w naszym klubie od 2004 roku funkcję security chiefa i świetnie spełniał się w tej roli. Być może powodem tego było to, że widział świat w czarno białych barwach, bez odcieni szarości – nie lubił kompromisów. Potrafił intuicyjnie wyczuwać wiele rzeczy i szybko poznawał się na ludziach. Zawsze powtarzał, że liczą się czyny a nie słowa.
Był tylko człowiekiem, nie był doskonały. Miał swoje wady, łatwo było go zdenerwować i czasami trudno było z nim wytrzymać, ale mimo tego miał bardzo wielu przyjaciół. Był człowiekiem szczerym, mówił co myślał i nie lubił ściemy. Nie odmawiał pomocy innym, a przyjacielowi oddałby przysłowiową ostatnia koszulę. Był ekscentryczny – to dobre określenie, ale mimo całej swojej „inności”, a może właśnie dzięki niej potrafił sobie zaskarbić sympatię prawie każdego. Nie wywyższał się, mimo swojej rangi i funkcji w klubie. Na imprezach zawsze miał czas, aby usiąść, porozmawiać się i napić dosłownie z każdym. Niektórzy przyjeżdżali na imprezy do naszego domu klubowego specjalnie po to to, aby zjeść pyszną karkówkę, przyrządzoną przez samego „Mistrza Waleriana”, jak go nazywaliśmy Znaliśmy go prywatnie i klubowo i jesteśmy z tego dumni.
GREMIUM MC 1% RADICALS